Rodacy,
przezywam się JA i ogłaszam, że właśnie zdecydowałem się wystąpić w wyborach na prezydenta, wirtualnie, jako kandydat niezainteresowany wyborem – KNW.
Jaki mam cel?
Pokazać jaki powinien być prezydent, a także czym różni się zwykły, rozsądny obywatel od pozostałych kandydatów – kukiełek sterowanych sznurkami powiązań, zobowiązań i ograniczeń wynikających z akceptacji przez nich aktualnego, chorego partyjnego systemu. Mam już jeden głos – swój własny. Dobre i to na początek.
Na razie czuję się jednak jak trzydziesta cześć jednej tysięcznej promila, czyli jeden z trzydziestu milionów uprawnionych do głosowania, samotny jak rozbitek na oceanie. Zadam pytanie jak w Starym Testamencie.
Czy znajdzie się choć dziesięciu sprawiedliwych?!
Jak nie to czeka nas zguba, jak kiedyś mieszkańców Sodomy i Gomory.
Patrzę z przerażeniem na ten sztuczny kreowany przed nami świat, z niby sprawiedliwością, niby ekonomią, z niby zarządzaniem, niby walutą i teatrem niby wyborów. W mojej książce „Partiokracji i politykom… dziękujemy” porównałem ten nierealny świat do Nibylandii.
Nie słyszę od żadnego z kandydatów konstruktywnej oceny dzisiejszej beznadziejnej sytuacji, beznadziejnej jeszcze przed pandemią koronawirusa a cóż dopiero po. Nikt z dzisiejszych kandydatów nie ma konstruktywnego programu czy nawet namiastki komplementarnej koncepcji na konieczne działania ratunkowe po pandemii, czyli działania naprawcze i rozwojowe.
Rozdawnictwo pieniędzy, których realnie nie ma, a które zostaną wyciągnięte z NBP, dopożyczone lub dodrukowane, okradnie nas i przyszłe pokolenia, zresztą podobnie jak okrada nas już od dawna. Degradacja pieniądza ma miejsce już od wielu lat, tylko że dziś i jutro nasili się jeszcze bardziej. Oczywiście pieniądze aktualnie są potrzebne ludziom i firmom by przetrwać ale nie „puste”. Zawsze powinno ich przybywać jedynie w połączeniu i wraz ze wzrostem produkowanych dóbr, z rozwojem a nie przybywać jak makulatura, która ma jedynie wartość papieru.
Konsekwencje złej efektywności w kraju zarządzanym przez lata przez niekompetentnych akademików i partyjniaków będą opłakane. Pieniądz od dawna nie jest walutą. Parytet pieniędzy skończył się już pół wieku temu co oznacza, że „rozpuszczają” się one w gospodarce i w społeczeństwie, degradują swoją wartość z roku na rok, a teraz stanie się to skokowo, kosztem milionów zwykłych ludzi.
Dziś wiedzą to już na pewno kredytowicze zadłużeni we Frankach Szwajcarskich, wiedzą importerzy ale deprecjacja pieniądza po cichutku zżera nas wszystkich.
W każdej sytuacji a już najbardziej w trakcie kryzysu liczy się produktywność, dynamika i efektywność gospodarki.
U nas jej nie ma i to od lat i nie ma prawa być przy takim zarządzaniu. Zamiast inwestycji, dynamiki, aktywności jest rozdawnictwo, manipulacja, niekompetencja i życie na krechę. O tym poniżej i we wspomnianej książce.
Wracając do wyborów na prezydenta.
Dokładnie wszyscy kandydaci to członkowie partii, stowarzyszeń uwięzieni w sidłach partyjnego myślenia. Elekcja lub reelekcja, walka, obiecanki cacanki, blichtr, sztucznota i jedna wielka demagogia, manipulacja, nawałnica pustych słów i chciejstwa. Nie chcę odmówić im patriotyzmu ale kompetencji – tak, odmawiam.
W jednym z moich artykułów pt. „Krótko. Jak jest a jak powinno być” bardzo zwięźle piszę o dzisiejszym stanie państwa, dosłownie na dwóch stronach. Polecam.
Tutaj o tym samym ale jeszcze krócej. Dziś w Polsce mamy:
- ogromną niesprawiedliwość społeczną poprzez źle stanowione prawo pod interesy partyjne i różnych grup (interesów), inne w skutkach dla zwykłych ludzi a inne dla całej rzeszy uprzywilejowanych kombinatorów
- ogromną nieefektywność państwa źle zarządzanego z nadmierną centralizacją i biurokratyzmem
- ogromną niekompetencję niewłaściwie dobieranych, niewłaściwie weryfikowanych i nadzorowanych kadr kierowniczych
- zły, antyrozwojowy system podatkowy
- populizm i manipulację ideologiczną
- utratę tożsamości wspólnoty narodowej i wspólnot lokalnych poprzez erozje spowodowaną wszystkimi wydumanymi ideologiami jak liberalizm, lewicowość i konserwatyzm – warte jedna drugiej
- uzależnienie od różnych instytucji zewnętrznych
- zniewolenie jednostki przez tyranie systemu, brak podmiotowości
- …
Moje kandydowanie to eksperyment, który może pokaże ilu jest rozsądnych Polaków, ilu ludzi poszukuje rzeczywistych rozwiązań, ilu potrafi się wyrwać z tej fikcji dzisiejszego, utopijnego ustroju, ilu rozumie jak beznadziejnie jesteśmy zarządzani od dziesięcioleci a także jak bez litości jesteśmy ograbiani jako społeczeństwo, powiedzmy delikatnie – przez system itd.Polecam artykuł „Dwadzieścia pięć sposobów na okradanie Polaków” – www.jawpolityce.pl
Zwięźle wyjaśniam te tezy poniżej wraz z oceną moich kontr-kandydatów.
Rozumiem przyglądając się scenie politycznej od lat, iż kandydat na prezydenta Polski powinien być umiarkowany, wyważony, stateczny i rozważny. Nie zamierzam taki być tj. mdły jak mydło. Prawdę trzeba mówić prosto w oczy. Nie będę odgrywał żadnej wyuczonej i wypracowanej przez sztab roli… bo go nie mam i nie muszę.
Żebyście nie musili googlować powiem o sobie całą prawdę. Nie mam żadnego doświadczenia w polityce ale w przeciwieństwie do polityków doskonale wiem czego potrzebuje Polska. Umyślnie nie piszę, czego potrzebują Polacy, bo cześć z nas potrzebuje 500+, cześć 13-ej emerytury, część potrzebuje „wydymać” nas na VAT, inna część zejść jeszcze głębiej w szarą strefę, a kolejna „ustawić” rodzinkę, spłacić długi, kredyty, a jeszcze inna dotrwać do końca miesiąca itd.
Do żadnej z tych grup nie będę się wdzięczył, nie będę także rozwiązywał żadnych lokalnych, społecznych ani branżowych problemów. Rozwiąże je, i to bardzo szybko, wdrożenie proponowanego przeze mnie nowego systemu społeczno-polityczno-gospodarczego, nazwanego Polkracją, czyli demokracją bezpośrednią, dedykowaną nam Polakom.
Od razu i bez pardonu powiem, że nie interesują mnie oponenci, nie interesuje mnie przekonywanie kogokolwiek do proponowanych rozwiązań lub polemika z wiecznymi malkontentami czy bojaźliwymi konformistami. Nie mam na to czasu, ochoty i nie będę tracił energii. Natomiast jak najbardziej interesuje mnie dyskusja z osobami przejętymi losem Polski, naszego wspólnego kraju, dyskusja merytoryczna nad szczegółami rozwiązań, wyjaśnianie różnych koncepcji i ewentualna „burza mózgów”.
Do desperackiego kroku kandydowania pchnęła mnie bezradność połączona z przerażeniem – uczucia znane każdemu polskiemu patriocie posiadającemu choćby minimum krytycyzmu i refleksji, a także choćby odrobinę zdolności do samodzielnego, analitycznego myślenia.
Mam już dosyć wszechobecnych w dzisiejszym, politycznym dyskursie bredni, utopijnego, nieprawdziwego świata, kreowanego od dziesięcioleci przez polityków, mam dość populistycznych bełkotów, niekompetencji, powszechnych obiecanek cacanek, prawionych z namaszczeniem banałów, wydumanych ideologii bez związku z jednym prostym kryterium – ze zdrowym rozsądkiem. Od lat już nie mogę uwierzyć, że to co obserwuję na polskiej scenie politycznej dzieje się naprawdę. Czy to ja zwariowałem?
Ten eksperyment to koncepcja odnalezienia ludzi podobnie myślących, oferta przeznaczona dla tych, którzy czują i wiedzą, że w Polsce dzieje się źle, którzy mają obawy o przyszłość, szukają rzetelnych odpowiedzi na nurtujące pytania i problemy, których nie udaje się rozwiązać od lat, dla tych którzy szukają rzeczywistych rozwiązań.
Jeśli choć raz zadałeś sobie pytanie – Czy tylko ja jeden jestem normalny? – to odpowiedz brzmi – Nie, jest nas wielu, bardzo wielu, odnajdźmy się.
Napisałem książkę pod tytułem „Partiokracji i politykom… dziękujemy. Program dla Polski”. Zapraszam do jej zakupu i pobrania w pliku PDF ze strony www.jawpolityce.pl
Wielu dotychczasowych recenzentów skomentowało, że to co proponuję jest utopijne, nierealne. Ja sądzę, że raczej aktualny system, ten w którym żyjemy od lat, jest jakimś matrixem, ułudą, nieprawdą.
Moja propozycja jest na pewno trudna do realizacji ale łatwe są tylko ideologie oparte na populizmie i tanich emocjach.Ja wiem, za mędrcami tego świata, że każda nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku i wiem, że muszę robić swoje, to w co wierzę.
Dzisiejsza polska scena polityczna to czarci tygiel w istocie tych samych koncepcji, populistycznych partii i ich kandydatów miotających się od doraźnych, skrojonych naprędce, napisanych na kolanie pomysłów, pełna partyjnych polityków biegających od jednej grupy wyborców do innej, to cyrk oparty na partyjnych gierkach kto komu mocniej dowali, kto więcej naobieca lub kto lepiej wypadnie na konwencji, zorganizowanej za nasze pieniądze.
Jednym z bardziej popularnych frazesów głoszonych przez kandydatów i ich sztaby jest deklaracja bycia prezydentem wszystkich Polaków. Chyba sami się nie słyszą. Przecież reprezentują światopogląd, ideologię, programową linię (jeśli tak w ogóle można nazwać ten koncert życzeń) swoich partii, ugrupowań. W systemie partyjnym to nie jest możliwe.
Dzisiejsza filozofia wyborcza rządzi się aktorskimi regułami tj. co jest skuteczniejsze w przekonywaniu wyborców do siebie – spokój, kultura i opanowanie Krzysztofa Bosaka czy konfetti i sztucznota, prawie jak Amerykańska, Andrzeja Dudy połączona z nieustannym pleceniem banałów jakie doradcy i ślina na język kandydatowi przyniosą. Stare porzekadło mówi – „od mieszania herbata nie zrobi się słodsza” a od nawet najbardziej kwiecistego gadania nie zrobi się lepiej.
Mamy wybory prezydenckie. Scena polityczna aż ugina się od frazesów, populizmu, bełkotu jaki znamy już od dziesiątek lat. Dla mnie każdy z kandydatów na prezydenta jest patriotą ale niestety także każdy z nich nie ma pojęcia jak uzdrowić Polskę. Są przesiąknięci aktualnym, chorym systemem, zindoktrynowani, miotają się jak uwięzione ptaszki w klatce w od dawna już zdewaluowanej pseudo-demokracji, są zindoktrynowani, nie mają cechy, o której mówił już Horacy – „sapere aude” – nie myślą samodzielnie, twórczo i odważnie.
Po kolei rozprawię się krótko z każdym z kandydatów.
Pan Andrzej Duda jest zdeklarowanym lub jak kto woli „uwięzionym” politykiem jednej frakcji. Nie jest to dla mnie dziwne. Z niej się wywodzi, od niej ma wsparcie, jej idee są mu bliskie i te idee wspiera na naszą zgubę. Prawica Polska to ugrupowanie skompromitowane udokumentowanym brakiem zdolności reformatorskich a zamiast tego populistycznych programów tzw. społecznych, jedynych jakie umieją zaproponować i antyrozwojowych w perspektywie czasu.
Oczywistym jest dla każdego przedsiębiorcy i ekonomisty, że motorem postępu są inwestycje, aktywizacja i kreatywność a nie konsumpcja i dezaktywizacja, „wędka a nie ryba”.
Ich programy pomagają najbiedniejszym ale równolegle poważnie degradują efektywność polskiej ekonomii i gospodarki, która zawsze była i będzie motorem napędowym państwa.
Programy 500+ czy 13-ta emerytura są dedykowane dla wszystkich, co jest kolejnym dowodem na populizm i prostactwo szytych naprędce programów raczej wyborczych niż socjalnych. Szerzej rozprawiam się z tymi pseudo-programami socjalnymi w artykule „Głupota +”.
Od razu wyjaśnię.
Najbiedniejszym trzeba pomóc choćby w ramach solidarności obywatelskiej bo to bardzo duża grupa rodaków, którzy nie uwłaszczyli się na majątku wspólnym i co najwyżej siedzą nieco w szarej strefie by związać koniec z końcem. Nastąpić to jednak musi poprzez zmniejszenie obciążeń podatkowych a tylko tym niepracującym można pomóc poprzez podniesienie świadczeń socjalnych.
Przyznanie wszystkim zarówno 500+ jak i 13-ej emerytury to haniebny, nieczysty zabieg wyborczy, który nie tylko osłabi wiarę wyborców w uczciwość ordynacji ale będzie także zgubny gospodarczo.
Polsce potrzeba inwestycji i dynamicznego obrotu ograniczonymi środkami finansowymi. Ta ekipa wraz z naczelnym prelegentem Polski premierem Morawieckim nie ma o tym pojęcia. Pieniądze się mnoży, wypracowuje, inwestuje ale nie rozdaje.
Wszyscy kandydaci, wrażliwi na wynik wyborczy, boją się tę oczywistą prawdę wypowiedzieć więc może ja, kandydat niezainteresowany wyborem KNW, to powiem.
Natychmiast trzeba wstrzymać wypłaty 500+ i 13-ej emerytury dla wszystkich, jednocześnie natychmiast wprowadzić równoważny benefit dla potrzebujących tj. odpis podatkowy od podatku według kryterium dochodowego ustalonego na członka rodziny i wręcz natychmiast podnieść, nawet dwukrotnie, wartość tego świadczenia ale tylko dla potrzebujących, najuboższych, nie dla wszystkich!! Zasiłek należy dać tym. którzy nie płacą podatków.
Tak trudno o zdrowy rozsadek?!
Pani Małgorzata Kidawa-Błońska to bardzo miła i dobra kobieta, przejęta losem Polski i… PO. I to tyle.
Poznałem ją osobiście i zapraszam do mojego ruchu. Dla każdego jest tu miejsce.
Pan Władysław Kosiniak-Kamysz odziedziczył po PSL zdolności demagogii w tej starej, sprawdzonej w poprzednim półwieczu metody, jeszcze mocno socjalistycznej. Ile można pleść tych skądinąd szlachetnych banałów np. żeby córeczce żyło się lepiej i dostatniej. Może i większość Narodu oczekuje ciepłych słów i obiecanek cacanek ale nie Polska. Ojczyzna wszystkich Polaków oczekuje od liderów odważnych reform, koncepcji naprawczych a nie plecenia banialuk, choćby niewiem jak szlachetnych.
Oczywiście banialuki plotą wszyscy z kandydatów tylko są one w mniejszym lub większym stopniu irytujące. Jakoś u pana K-K mnie irytują najbardziej. Niedawno słyszałem z mównicy sejmowej wyrzut do posłów: „Jak Wam nie wstyd?”. Chyba każdy z nas powinien poczuć się zawstydzony, tym jak rozwalamy lub jak pozwalamy rozwalać Polskę. Polecam artykuł opublikowany na www.jawpolityce.pl „ Gadulstwo. Przegadają naszą Polskę”.
Posłuchajcie sobie przemówień Gomułki, Gierka, Jaroszewicza a może i Bieruta trudno Wam będzie rozróżnić od siebie wszystkich mistrzów populizmu.
Pan Robert Biedroń poza wszystkimi wyżej wymienionymi słabościami ma jeszcze dwie, ekstra w bonusie tj. kompletny brak wiarygodności, na którą sam ciężko zapracował i kompletnie zliberalizowany i zlewicowany, finalnie zlewitowany kierunek obranej przez siebie ideologii.
Do tego drugiego kierunku jest blisko także panu Adrianowi Zandberg.
Króciutko wyjaśnię bzdury programów i tzw. ideologii wyznawanych przez tych panów. Dla mnie w skrócie to 3L = Lewicowość, Liberalizm, Lewitacja.
Liberalizm spowodował na przykład, że duża cześć naszej polskiej społeczności, ze zrozumiałej skądinąd chęci poprawy bytu, opuściła kraj. Pomału, zgodnie z regułami procesów społecznych, alienuje się aktualnie, szybciej lub wolniej, ze wspólnoty polskiej. Może w drugim a może w trzecim lub czwartym pokoleniu wyalienuje się już na dobre. Obserwuję te procesy na codzień. Dla kraju to źle. Zmniejszyła się ilość rąk do pracy, wpływy podatkowe, przyrost PKB, pogorszyła ekonomia – nie ma co opowiadać innych bajek. Brak 2 mln wykształconych, dynamicznych ludzi w sile wieku to jak oddanie ich w jasyr. To nie jedyna zasługa liberalizmu.
Liberalizm obiektywnie osłabia także pozycję i funkcję rodziny, afirmuje środowiska LGBT, które notabene nie są prześladowane w Polsce a same prześladują. Pomału będą budować świadomość płci, co zmniejszy pozycję rodziny, zmniejszy dzietność i tzw. zastępowalność pokoleń a w ramach dalszych konsekwencji zwiększy problem niewydolności systemu świadczeń emerytalnych poprzez zmniejszenie populacji.
Lewicowość z kolei, to znany z historii chorób społecznych, mało efektywny populistyczny ruch. Kryje on za populistycznymi ideami (niby socjalnymi) swój brak kompetencji do zdolności przeprowadzenia skutecznych reform, poprzez umizgiwanie się do grup gorzej uposażonych, wzbudzając u nich poczucie zagrożenia praw naturalnych i wskazując siebie na ich obrońcę.
Liberalne i lewicowe ugrupowania i ich kandydaci, mimo codziennego prawienia morałów, nie zauważyli do tej pory utopii dzisiejszego systemu, wad Konstytucji i ordynacji wyborczej, przywilejów partyjniactwa, manipulacji narodem i powszechnych mechanizmów okradania Polaków. Nie zauważyli braku efektywności państwa, rozrostu biurokracji, braku sprawiedliwości i nie mają odwagi wskazania grup odpowiedzialnych za to a jednocześnie uprzywilejowanych czyli polityków, członków partii. Wdzięczą się do szerokich grup żyjących poniżej standardów populistycznymi obiecankami i oczywistymi banałami. Już wystarczy.
O panu Szymonie Hołowni i innych kandydatach niewiele na razie mogę powiedzieć. Może tak – chcą zapewne dobrze. Jeszcze ich posłucham, może wreszcie coś wartościowego usłyszę.
Dla pana Krzysztofa Bosaka mam duży respekt, za rozwagę i determinację. Jego niekomplementarny na dzisiejszy czas i mało odważny program „Nowy porządek. Tezy konstytucyjne” omówię odrębnie, w kolejnym artykule. Jest tego warty.
Rodacy,
rozwiązać problemy Polski, w tym średniozamożnej i biednej części społeczeństwa, niedofinansowanych grup społecznych i zawodowych, stworzyć miejsca pracy i poprawić poziom wynagrodzeń, zwiększyć inwestycje, zaktywizować gospodarkę i zdynamizować ruch pieniądza, zwiększyć wpływy podatkowe, zmniejszyć biurokrację, ogromnie poprawić efektywność i zamożność społeczeństwa – mogą jedynie sprawni menadżerowie, osoby z wiedzą, odwagą i doświadczeniem a nie politycy, odwieczni bajkopisarze!
Za czy przeciw? Oto jest pytanie.