
Polityka jest dziedziną interdyscyplinarną, bardzo złożoną, obejmującą bardzo wiele sfer życia, wymagającą dużej wiedzy historycznej, prawniczej, filozoficznej, socjologicznej, społecznej, ekonomicznej, podatkowej, finansowej, gospodarczej… i tak mógłbym wyliczać długo.
Jak tu nie być zagubionym, jak połączyć zdolność do kompilacji każdej z tych dziedzin by nauczyć się zauważać rzeczy ważne, wyłuskiwać je z natłoku spraw mało istotnych, umieć je nazywać i prawidłowo diagnozować, wyciągać wnioski?
Jest na to sposób, opisałem go już w książce „Partiokracji i politykom…dziękujemy”, odwołując się do rad wielkich myślicieli:
- najpierw trzeba zaglądnąć sobie w sumienie, w duszę i za Adamem Mickiewiczem odszukać co nas boli, co irytuje, co jest głęboko niesprawiedliwe, co nam się nie podoba i co oddziaływuje silnie na emocje
- potem za radą innych myślicieli, czyli Steva Jobsa czy Immanuela Kanta, wystarczy zacząć myśleć „different” lub „sapere aude” czyli po prostu inaczej, samodzielnie i odważnie, krytycznie analizując, często odrzucając obiegowe opinie i formułując własne.
Znaczna część społeczeństwa ogranicza się niestety do „papugowania”, jak się to kiedyś mówiło, ogólnie obowiązujących opinii, bez refleksji i przemyśleń, bez zdolności samodzielnego diagnozowania rzeczywistości i bez odwagi formułowania własnych myśli.
Wielu piewców dzisiejszej pseudo-demokracji to swoiste „pudła rezonansowe”, „produkty” masowej indoktrynacji uprawianej od lat przez polityczno-redaktorską kastę pasożytów.
Do tej złowieszczej grupy pseudo-edukatorów społeczeństwa zaliczyłbym także wielu spośród intelektualistów, którzy dobrze władają językiem, sypią cytatami filozofów, emanują znajomością historii i literatury ale nie umieją rozróżnić demokracji od kleptokracji.
Jak można dzisiaj opowiadać się po stronie jakiejkolwiek partii, czy głosować na kandydata na prezydenta wysuniętego przez te partie, jeśli wszystkie one nie tylko nie dostrzegają ogromnego procederu okradania Polaków ale aktywnie, z premedytacją lub bezwiednie, tworzą go lub w nim uczestniczą.
Każdy kto ten chory system popiera, lub nawet tylko akceptuje, staje się współodpowiedzialny za degrengoladę państwa i wszystkie patologie, które go dzisiaj zżerają jak na przykład powszechne złodziejstwo i konsekwencje jakie z tego powodu dotykają nas i niechybnie dopadną także przyszłe pokolenia Polaków.
Stawiane tezy trzeba udowadniać bo inaczej stają się jedynie prymitywnymi obelgami.
No to proszę.
Poniżej opisuję 25 sposobów na okradanie społeczeństwa. Ograniczę się do okresu Trzeciej Rzeczypospolitej. Nie opisuję konkretnych przypadków bo są ich tysiące a jedynie skoncentruję się na mechanizmach okradania powołując się tylko czasami na konkretny przypadek.
- Zacznę od tzw. prywatyzacji czyli wyprzedaży majątku wspólnego wypracowywanego przez pokolenia Polaków, przez naszych rodziców i dziadków, a upłynnionego przez niedoświadczonych akademików pod naciskiem światowej finansjery i „układu”, za bezcen; dodatkową „wartością ujemną” tego procederu dla społeczeństwa była likwidacja wielu gałęzi przemysłu jak na przykład stoczniowego czy samochodowego i wpędzenie tysięcy Polaków w strukturalną biedę, jak chociażby pracowników zlikwidowanych PGR-ów; próba rozgrzeszania organizatorów tego procederu, że było to konsekwencją koniecznej transformacji to jednocześnie próba rozwodnienia odpowiedzialności za niekompetentne decyzje.
- Kolejnym złodziejskim mechanizmem prywatyzacji była nie tyle sprzedaż co przejmowanie majątku wspólnego; rozróżnieniem jest tu cel przyświecający transakcji a mianowicie nie pozysk środków finansowych dla państwa a przejęcie majątku społecznego dużej wartości w prywatne ręce; przykładem może być tu Huta Zabrze gdzie wykorzystując „legalne” mechanizmy osoba prywatna dokonała zakupu ogromnego majątku, zadłużonego wprawdzie, ale za stosunkowo nieduże pieniądze; potem majątek dziwnie się oddłużył decyzją administracyjną; stopniowa wyprzedaż składników tego majątku już wystarczyła by z kupującego zrobić milionera naszym kosztem i w majestacie prawa; dobrze byłoby się przyglądnąć i upublicznić historie powstania wielu miliardowych majątków w Polsce by społeczeństwo zweryfikowało „biznesowe umiejętności” ich posiadaczy.
- Wprowadzenie na polski rynek banków zachodnich w okresie transformacji to jak wpuszczenie lisa do kurnika; jakby ktoś się nie domyślał to Polska jest w tym przykładzie kurnikiem; transferem środków finansowych poza nasz kraj zajmowały się i zajmują nadal nie tylko banki ale także instytucje ubezpieczeniowe, spółki z kapitałem zagranicznym itp.; miedzynarodowy charakter rynku nie jest zły sam w sobie chyba, że realizowany jest w koncepcji lis-kurnik.
- Ulgi i zwolnienia podatkowe wraz z najbardziej kontrowersyjnymi zwolnieniami inwestorów zagranicznych potęgujących i tak już dużą ich przewagę kapitałową względem lokalnego biznesu; idiotyzm uprzywilejowanego wspierania obcego kapitału kosztem rozwoju własnej przedsiębiorczości to przejaw niekompetencji elit decydenckich i doraźności działań w miejsce odważnej i perspektywicznej aktywizacji własnej przedsiębiorczości, ale do tego trzeba mieć koncepcje i odwagę.
- Kolejny skok na naszą kasę to obowiązujący w Polsce system przedstawicielski czyli partyjny, który zwolennikom zrzeszania się, dla szerzenia powszechnego dobra na ich modłę, przydziela miliony z naszych pieniędzy w zależności od ilości posłów i senatorów; nie ważne jest w tym wywodzie, że reprezentują oni nie nas obywateli a partie, które im objęcie tych stanowisk umożliwiły, ważne że system nas tym obciąża w postaci subwencji (dotacji bezzwrotnych) czy nam się to podoba czy nie.
- Po ostatniej, bizantyjskiej konwencji poparcia kandydata na prezydenta, pana Andrzeja Dudy, przez partię PiS oczywiście trzeba do złodziejskich praktyk dodać i takie imprezy; ta bezideowa, bez treści, obciachowa pompa, z największą atrakcją czyli konfetti, odbyła się również z naszych, społecznych środków; kampanie wyborcze, których celem jest przekonanie nas mechanizmami marketingowymi do głosowania na partie lub kandydatów są refundowane ze społecznych środków; mamy głosować na kogoś bo wygładzony photoshopem spogląda na nas z bilbordów, wciska się w ciszę domową ze spotów telewizyjnych, reklamując się pomiędzy proszkiem do prania a piwem, a może dlatego że rozdaje jabłka lub pączki?
- Ogromne pieniądze tracimy także w konsekwencji kolejnej partyjnej aktywności; otóż zwycięska partia obsadza istotne z punktu widzenia państwa stanowiska począwszy od premiera poprzez ministrów, dyrektorów departamentów, przedsiębiorstw państwowych, spółek skarbu państwa, etaty w instytucjach i w organizacjach rządowych, w samorządach, w fundacjach itd – tysiące stanowisk; ktoś tam musi pracować więc to nie problem, problemem jest, że często obowiązuje tam system nadań partyjnych bez konieczności weryfikacji jakichkolwiek kwalifikacji z wyjątkiem weryfikacji partyjnej; nie dziwmy się później przypadkom Macierewicza, Misiewicza, Chrzanowskiego, Kwiatkowskiego czy Banasia; nazwisk bym tu mógł wyliczać setki z każdego ugrupowania; ileż to pytań już słyszałem w mediach od zatroskanych redaktorów „jak to było możliwe?”; dla mnie znowu w tym wywodzie ważne jest co innego a mianowicie ile tracimy jako społeczeństwo na niekompetencji lub niewystarczającej kompetencji tych osób; śmiem twierdzić, że na przestrzeni dziesięcioleci straciliśmy miliardy złotych.
- Niekompetencja lub niewystarczająca kompetencja osób decyzyjnych to jeden złodziejski aspekt ale jest i drugi – są to wynagrodzenia na stanowiskach opłacanych z publicznych środków; brak systemu wynagrodzeń osób na stanowiskach publicznych, brak siatki płac i zasad powoduje, że raz na jakiś czas oburzamy się a to na pensje asystentki prezesa NBP, a to na zarobki w Radach Nadzorczych, a to na premie przyznane samym sobie przez panią premier Szydło a to na odprawy ze stanowisk dyrektorskich w spółkach skarbu państwa; do tej liczby nie zapomnijmy dodać uposażenia europosłów bo oni też są opłacani z naszych pieniędzy; wynagrodzenia to Eldorado przyciągające do polityki ludzi jak pszczoły do ula; osoby te muszą oczywiście dostawać wynagrodzenia ale my obywatele musimy być pewni, że są one odpowiednio wykwalifikowane a zasady wynagradzania spójne i pod bieżącą kontrolą społeczną; świadomie tego nie ma, więc jest złodziejstwo.
- Korupcja jest nieodłączną cechą dzisiejszej władzy i wynika z powszechnej pazerności niekompetentnych urzędników oraz ze złodziejskiego charakteru państwa w całości; nie siedzę w głowach tych złodziei ale mogę sobie wyobrazić ich sposób myślenia: skoro wszyscy kradną to dlaczego ja nie mam skorzystać z okazji skoro ode mnie zależy decyzja.
- Korupcja to świadoma kradzież, nieświadome natomiast jest okradanie poprzez rozrost administracyjnego ramienia partii czyli biurokracji, która powstaje po to by kontrolować, ustanawiać, nadzorować, nakazywać w imieniu struktur państwa zarządzanego przez partie; to rak zjadający nasz społeczny organizm… i kasę.
- Nie zaliczyłbym jednak do biurokracji rozrostu stanowisk i etatów tworzonych dla usatysfakcjonowania aparatu i popleczników partii rządzącej jako odwdzięczeń za zasługi wyborcze, za organizacje grup poparcia; tysiące zbędnych stanowisk w radach nadzorczych, spółkach, fundacjach obciążają naszą społeczną kieszeń, są częścią chorego, patologicznego systemu partyjnego; na czele tych zbędnych, niepotrzebnych stanowisk ja widziałbym „stołki” senatorskie.
- Biurokracja jest efektem ubocznym realizacji przymusu państwa nad obywatelem i jest w jakimś sensie i w jakiejś skali obiektywna i potrzebna, choć w dużej części zbędna (w warunkach mądrego państwa), natomiast marnotrawstwo jest wynikiem niekompetencji, pychy i głupoty dysponentów środków publicznych, którym wydaje się, że mają prawo do dyspozycji tymi środkami jako elita; stąd właśnie pojawiają się takie postawy jak „biura podróży posłów i senatorów”, loty marszałka Sejmu pana Kuchcińskiego, ośmiorniczki Sikorskiego itd, w skali kraju to są na pewno olbrzymie, marnowane kwoty.
- Jak już mówimy o braku kontroli nad publicznymi pieniędzmi, szafowaniu nimi to nie możemy zapomnieć o dofinansowywaniu Fundacji; nie jest moim celem wyśmiewanie i krytykowanie ich bo zapewne wiele zasługuje na szacunek ale nie dotyczy to na przykład Fundacji prowadzonej przez byłego agenta Tomka gdzie środki wydawane były bez właściwej kontroli i nadzoru oraz gdzie podejrzewa się defraudację milionów złotych; nie powinno się sądzić dopiero oskarżonych ale przereklamowana „jakość” podobno jednego z najlepszych agentów RP, przy którym Jaś Fasola to kozak, mnie do tego chyba uprawnia.
- Marnotrawstwo lub malwersacje w Fundacjach to jedno ale jest jeszcze wątek dysponowania publicznymi środkami w tych organizacjach dla realizacji jakichś własnych celów jak np. za pośrednictwem kontrowersyjnej Polskiej Fundacji Narodowej, która finansowała kampanie ideologiczne lub wprost wyborcze raczej nie w interesie ogółu.
- Legislacyjne lobbowanie „naszych przedstawicieli” za takimi regulacjami prawnymi by nas ograbić lokuję w środku złodziejskiej stawki; tu dobrymi przykładami są „trzy dni dla warszawki”, które umożliwiły import sprzętu elektronicznego bez cła, próba skoku na media pod kryptonimem„lub czasopisma”, a ostatnio „bank za złotówkę”, odwlekanie ustawy reprywatyzacyjnej itp. określone ustawianie rozporządzeń, ustaw które dają prawne możliwości czerpania korzyści manipulantom i ich mocodawcom oczywiście kosztem społeczeństwa.
- Reprywatyzacja i zwrot kamienic „prawowitym” właścicielom; najpierw uwłaszczyło się na tym procederze wielu naszych cwaniaków, którzy weszli w posiadanie dokumentów własnościowych a teraz „ślinią” sobie rączki żydowscy hochsztaplerzy ze wsparciem amerykańskiego senatu, w tym z pomocą ustawy 447; powszechna nacjonalizacja tzw. mienia bezspadkowego byłaby tu chyba najwłaściwsza i to szybko zanim nas ograbią; argumentacja jest tu druzgocąca – jakim prawem jednym poszkodowanym wojną dokonywać zwrotów a innym nie, dlaczego zwracać ocalone kamienice a nie te zburzone lub jak zwracać utracone środki finansowe, jak wycenić straty ludzkie, zapewne każdy wolałby stracić kamienice a ocalić krewnych (może jednak nie każdy) i wreszcie kolejny mocny argument jak można próbować egzekwować jakiekolwiek należności w izolacji od ogólnego kontekstu, innymi słowy rozliczmy najpierw wszelkie Polskie straty i obciążmy nimi winowajców i beneficjentów wojny a dopiero w kolejnym etapie omawiajmy zadośćuczynienia dla wszelkich poszkodowanych grup; powoływanie się tu na jakieś prawa, umowy to bzdury – są one, a właściwie powinny być, jedynie narzędziami w służbie sprawiedliwości.
- Ciekawy złodziejski mechanizm wykorzystali twórcy SKOKów; system zapomogowo-pożyczkowy zbankrutował ale rekompensaty poszkodowanym wypłacone zostały z publicznego funduszu gwarancyjnego, to prawie złodziejski majstersztyk.
- Brak właściwych mechanizmów kontrolnych, procedur lub alternatywnie brak odpowiednio kwalifikowanych decydentów doprowadza w Polsce do rozwoju przestępczych procedur typu Amber Gold czy GetBack; ograbienie tysięcy Polaków z życiowych oszczędności było możliwe ponieważ pan premier Tusk uznał, że nie jest umocowany by nakazać odpowiednim instytucjom państwa działań kontrolnych; pytam więc kto ma mieć takie kompetencje jak nie premier?
- Złodziejstwem wszech-czasów są tzw. programy społeczne partii PiS tj. program 500+ czy 13-ta emerytura a w rzeczywistości bezczelne i prymitywne „kupowanie głosów wyborczych” za nasze pieniądze; ten aspekt poza oczywistym łamaniem zasad dysponowania publicznymi pieniędzmi i łamaniem „ducha” ordynacji wyborczej ma także drugie dno otóż pozbawia kraj środków inwestycyjnych wzmagając nadmiernie konsumpcjonizm czyli przejadanie „swojego ogona” a także utrwala dezaktywizację społeczeństwa; osoby potrzebujące zawsze poprą takie rozdawnictwo ale osoby zarządzające krajem powinny zdawać sobie sprawę z długoterminowych skutków i konsekwencji tego złodziejstwa publicznych środków; potrzebującym należy pomagać ale w inny mądrzejszy i sprawiedliwy sposób.
- Wszystkie powyższe złodziejskie mechanizmy okradają nas obywateli z przeogromnych środków ale zdecydowanie największe straty ponosimy ze świadomego utrzymywania w Polsce szarej strefy; niepłacenie podatków od obrotów i przychodów różnych podmiotów statystycy sprowadzili porównawczo do okresu odpowiadającego 2,5 miesiącom każdego roku bez płacenia podatków; to jakby wszyscy w Polsce nie płacili podatków przez ten okres, każdego roku; to straty dziesiątek miliardów złotych dla budżetu; od lat zastanawia mnie brak powszechnych zeznań majątkowych w naszym systemie podatkowym; każdy księgowy wie, że bez bilansu otwarcia nie ma rzetelnych danych i nie możliwa jest wręcz kontrola księgowa; ten „burdel” jest na rękę przestępczym, biznesowym i politycznym lobby i odbywa się ogromnym kosztem społeczeństwa; przy okazji, jakim trzeba być cynikiem by komentować w przestrzeni publicznej „moralny dylemat” wydatkowania 2 mld zł na TVP lub na onkologię w sytuacji milczącego tolerowania powszechnego okradania społeczeństwa na setki miliardów złotych.
- Niezbilansowane budżety kraju są okradaniem nie tylko nas ale i przyszłych pokoleń ponieważ regularnie zadłużają nas, zwiększają udział obsługi długów w corocznych budżetach i narażają na pewną formę niewolnictwa przyszłe pokolenia, które będą musiały te rosnące zobowiązania spłacać.
- Zagarnięcie środków przeznaczonych na nasze emerytury z OFE zasługuje na odrębne omówienie ponieważ poza okradnięciem społeczeństwa jest także złamaniem umowy społecznej i niszczy zaufanie obywateli do instytucji państwa; ukradziono nam ponad 150 mld zł za rządów Tuska a aktualne manipulacje rządu Morawieckiego wyciągną z naszych oszczędności dalsze pieniądze poprzez opłaty i zabiegi księgowe; w naszym systemie pseudo-demokratycznym okrada się także przyszłe pokolenia bo to one będą martwić się jak wypełnić w przyszłości ogromne zobowiązania emerytalno-rentowe państwa.
- Proceder nieuprawnionego dysponowania majątkiem narodowym nie zakończył się wraz z etapem tzw. prywatyzacji, trwa nadal; jego dalszymi wątkami są fuzje spółek skarbu państwa, sprzedaże udziałów, koncesje na wydobywanie naszych złóż, kopalin; dzieje się tak poza nadzorem i właściwą kontrolą społeczną i może pozbawić nas ogromnych narodowych majątków.
- Jak oceniać i jak nazwać procedery wynikające z oskarżeń o nielegalne i niejawne finansowanie partii; czy możemy wzruszać ramionami, ignorować i przejść do porządku dziennego nad doniesieniami o udziale w tych finansowych transakcjach najwyższych urzędników państwowych – premiera Tuska i oskarżeń o finansowanie jego działalności przez agenturę niemiecką, prezydenta Kwaśniewskiego ukrywającego majątek (dla mnie nie ględzenie agenta Tomka a raczej oskarżenie podsłuchiwanego Oleksego jest tu zastanawiające), moskiewska pożyczka dla SLD organizowana m.innymi przez pana Millera, rewelacje dotyczące podpisanego niekorzystnego kontraktu na dostawy gazu do Polski przez premiera Pawlaka i „niebezpieczne związki” prezydenta Komorowskiego; takie machinacje finansowe wymuszają zależność i zobowiązania, co robią służby?
- Regularne i wielopłaszczyznowe okradanie Polaków ma jeszcze kilka poważnych konsekwencji tj. skraca nam życie, uniemożliwia ochronę zdrowia, korzystanie w pełni z radości życia, zmniejsza dzietność, powoduje odpływ części społeczeństwa poprzez emigrację; przerażające jest, że nie umiemy tych faktów kojarzyć ze złodziejskimi skutkami systemu demokracji przedstawicielskiej czyli dzisiejszej partiokracji.
Okradani jesteśmy od dziesięcioleci. By ukryć ten proceder krok po kroku, rok po roku, na przestrzeni lat wypracowywany został proceder odwracania uwagi poprzez indoktrynację, kreowanie różnych ideologii, szafowanie górnolotnymi frazesami i ględzenie banałów, które zająć miały umysły obywateli by nie zaczęli samodzielnie myśleć i analizować.
Nie mając dostępu do rzetelnych informacji nie mamy wystarczającej wiedzy ale także nie umiemy kojarzyć faktów.
Docierające do nas strzępy informacji, po zastanowieniu, refleksji i tak już nas przerażają i ukazują ogrom patologii w życiu społecznym. Odbiera to nam chęć analizy, po prostu przerasta nas, przerasta wyobrażenia każdego uczciwego człowieka. Korzystają na tym pasożyty żerujące na społeczeństwie.
Największymi i najgroźniejszymi z nich są politycy zrzeszeni w partiach politycznych.
Wielu z nich być może nie jest świadomych istniejących złodziejskich procederów ale na pewno wszyscy oni są za to odpowiedzialni.
Powinniśmy ich za to rozliczyć w imię naczelnej wartości i powinności państwa – sprawiedliwości społecznej… ale najpierw musimy odsunąć ich od rządzenia.