Gadulstwo z pewnością może być uznane za grzech. Pytanie jest czy tylko grzech powszedni czy też śmiertelny?
Zgodnie z nauką Kościoła Katolickiego grzech śmiertelny charakteryzuje się tym, że zawiniony jest umyślnie, w sposób przemyślany i z premedytacją.
Katechizm Kościoła Katolickiego mówi bowiem: „Grzechem śmiertelnym jest ten, który dotyczy materii poważnej i który nadto został popełniony z pełną świadomością i całkowitą zgodą.”
To byłaby bardzo zła wiadomość dla wierzących polityków, ponieważ grzech śmiertelny jest niewybaczalny. Nie można się od niego zbawić poprzez spowiedź i pokutę a także pozbawia on na zawsze dostępu do Raju, do życia wiecznego (zgodnie z Biblią).
Boję się jednak, że politycy mogą się tym nie przejąć. Wiara bowiem zbyt często sprowadza się w życiu codziennym do mało znaczącej deklaracji jej wyznawania, bez treści, bez duchowego podłoża, bez zastanowienia nad akceptacją prawd wiary czy wreszcie bez spełniania obowiązku uczestnictwa w mszach i komuniach. Życie bezgrzeszne jest, w powszechnie wyznawanych kanonach wiary, gdzieś na końcu tej listy lub nie ma go wcale.
Według interpretacji nauk kościelnych grzech śmiertelny odnosi się ponadto do złamania któregoś z dziesięciu przykazań lub występku przeciwko Duchowi Świętemu. Natomiast jednym z grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, np. zgodnie z Katechizmem Piusa X jest „…rozmyślne trwanie w niepokucie”.
Ględzący politycy, ględzący członkowie elit dążących do władzy i zarządzania krajem i narodem, ględzący nieustannie redaktorzy, filozofowie, historycy i prawnicy robią to rozmyślnie, regularnie, powtarzalnie, świadomie, często z powziętym zamiarem, przynajmniej w wykonaniu polityków, dotyczącym zagadania adwersarza, słuchacza, odbiorcy.
Będziecie smażyć się w piekle!
Od lat obserwuję dziesiątki redaktorów i setki polityków. Do wielu z nich mam nawet szacunek za wiedzę, erudycję, konsekwencję a także za wiele innych, chwalebnych cech ale za każdym razem się zastanawiam: Co z tego ględzenia wynika, gdzie są wnioski, gdzie konsekwentne działanie dla zmiany opisywanych zjawisk, gdzie jest cel, gdzie chęć rzeczywistej naprawy Rzeczypospolitej?
Czy jedynym celem jest epatowanie erudycją, nieustanne lansowanie się i gadanie bez refleksji, bez odwagi i rozwagi wskazania rozwiązań? Przegadacie Polskę!
Dla mnie to świadomie zawiniony grzech i to śmiertelny! Polska to wystarczająco poważny powód, a gadulstwo to świadomy zamysł, uprawiany z premedytacją by zgodnie z definicją Kościoła do tej kategorii go zaliczyć.
Największą pretensję mam do pisarzy i redaktorów. Politycy, z definicji, mają wygrywać wybory i dążyć do dominacji swojej partii więc takie banały jak dobro kraju i obywateli są dla nich jedynie wiecowymi frazesami.
Co innego pisarze, prawnicy, historycy, filozofowie, redaktorzy. Oni zawodowo, analitycznie obserwują otoczenie, procesy społeczne, powinni oceniać konsekwencje decyzji, działań, procesów społecznych, ustroju i perspektyw, szukać rozwiązań, wskazywać drogę.
Gdzie są ich wnioski, gdzie propozycje, gdzie spójna i kompleksowa analiza możliwych opcji rozwoju, kierunków?
Rządzi 3*G. Gadulstwo, ględzenie i w konsekwencji gówniarstwo.
Kiedyś ględziły jedynie przekupy na jarmarku. Dzisiaj jest ono wszechobecne. Mamy je w telewizjach w postaci seriali, programów publicystycznych, w tym politycznych, w piśmiennictwie zarówno w książkach jak i w prasie a także w masowo powstałych, niezależnych mediach. Gadanie i plotkowanie na całego, kto z kim i dlaczego.
Jesteśmy masowo zalewani gadulstwem, nie umiemy rozróżnić bezprzedmiotowego paplania od konstruktywnej analizy, nie umiemy oddzielić plew od ziarna, spraw ważnych od błahostek, programów naprawczych czy rozwojowych od jałowych ideologii.
Ta moja ocena dotyczy oczywiście sytuacji w kraju, problemów społecznych, gospodarczych i politycznych.
Dobrze wykształcone elity intelektualne kraju, na rzadko zadawane pytania o ważne dla egzystencji i rozwoju narodu aspekty odpowiadają, że ich misją są jedynie poszukiwania, dociekania, obserwacje procesów społecznych itp.
Pytam więc kto ma te aspekty analizować jak nie wykształcona inteligencja, może zaharowani fizycznie budowlańcy, górnicy lub rybacy?
Odpowiedź, że powinni to być politycy byłaby może prawidłowa dziesiątki lat temu, kiedy jeszcze nie pokazali swoich umiejętności, a dokładnie braku umiejętności.
By nie było, że urażam bezpodstawnie tę grupę nierobów podam tylko jeden ale za to miażdżący argument – nie mają profesjonalnego systemu weryfikacji kwalifikacji do zarządzania.
Kiedy skończyłem pisanie tego artykułu zdałem sobie sprawę, że bezwiednie, ani razu nie użyłem określenia rozmowa.
Rozmowa sugeruje rozwagę, spokój, szacunek do rozmówcy, dialog. Mamy jej w obiegu niestety znacznie mniej niż gadulstwa.
Mam nadzieję, że stopniowo, nie tylko bezprzedmiotowe ale także szkodliwe, gadulstwo i ględzenie będzie eliminowane z życia publicznego.
Ostrzegam, jeśli nie, to zrobię z tego postulatu element mojego programu politycznego.