Tytuł artykułu, w sposób zamierzony, ma symbolizować degrengoladę instytucji Policji w naszym kraju.
Aby ta paramilitarna formacja nie czuła się samotna w bezpardonowej, negatywnej jej ocenie dodam, że podobne zdanie mam o wielu innych instytucjach i urzędach naszego dzisiejszego, patologicznego państwa.
Sprawa jest prosta, jak zresztą bardzo wiele innych, jeśli spojrzy się na nią z szerszej perspektywy tj. z perspektywy systemu społeczno-politycznego realizowanego podobno dla dobra obywateli.
Otóż od zarania dziejów ludzie tworzyli wspólnoty by chronić siebie i współobywateli. Łączył ich wspólny język, kultura, religia, powinowactwo, wspólne radości i problemy, w tym obrona przed złem, czymkolwiek by nie było.
Zapamiętajmy sobie to słowo – wspólnota. Jego głęboki sens wyjaśnić nam może wiele dzisiejszych problemów.
Zanim dojdziemy do Policji to uzmysłowić sobie jeszcze musimy czym jest państwo, czemu i komu służą lub powinny służyć jego instytucje. Jak już to ogarniemy to powinniśmy dojść do oczywistego wniosku, że nam obywatelom, suwerenowi, podmiotowi demokracji. Kupa śmiechu – prawda?
A więc zarówno rząd, poszczególne ministerstwa, departamenty jak i urzędy, instytucje i urzędnicy publiczni powinni pryncypialnie pracować na naszą rzecz, dla nas obywateli.
W języku angielskim urzędnik publiczny, którym jest również policjant, nazywa się civil servant – sługa?!
Ależ muszą być teraz ubawieni Ci, którzy ostatnio dostali pałą przez plecy lub gazem po oczach od swoich „sług”.
Żeby tej uciechy było więcej to powiem, że jeszcze im za to płacimy, my społeczeństwo.
Można by też szyderczo powiedzieć, że w ostatnich dniach, tygodniach i miesiącach policjanci… bili swoich pracodawców.
Ciekaw jestem czy tak naświetloną misję adepci tego zawodu mieli kiedykolwiek przedstawioną na prelekcjach, pogadankach czy odprawach?
W tym miejscu przypomnę moją polemikę z pierwszym i pewnie najważniejszym, punktem programu pana Krzysztofa Bosaka jako, byłego już, kandydata na prezydenta – obywatele powinni być ustanowieni podmiotem w nowej Konstytucji. Błąd!
Jeśli tak będzie to w zgodzie z tym zapisem będziemy, na przykład podczas zgromadzeń, protestów, manifestacji dostawać od policji pałą przez plecy a nieogarnięci, plotący bzdury rzecznicy prasowi policji będą uzasadniać konieczność użycia siły obroną, no właśnie… obywateli.
Podmiotem, w koniecznej do gruntownej zmiany Konstytucji, musi stać się jednostka, obywatel, każdy z nas z osobna by podniesienie ręki na obywatela było złamaniem Konstytucji i, w konsekwencji dochodzenia, było surowo karane.
Źle się dzieje w państwie duńskim – mówi Hamlet. Co by powiedział dzisiaj o naszym kraju, o Polsce?
W momencie, gdy fiskus coraz częściej i nachalniej sięga, i to coraz głębiej, do naszych kieszeni, gdy mocno trzymają się korupcja, prywata, malwersacje, rośnie i ciemięży nas rozpasana biurokracja a tzw. władza próbuje nas pouczać, sama będąc wzorem niekompetencji i patologii, to znaczy, że psuje się już nie tylko głowa.
Obywatel staje się wrogiem dla państwa, dla rządu, fiskusa i policji.
To już tyrania, klasyczne cechy zgniłego państwa autorytarnego i jedocześnie, nie raz już potwierdzone w historii ludzkości, objawy agonii systemu.
Tyle ogólna, dość jasna i jednoznaczna ocena etapu, na którym jest dzisiaj Polska ze swoimi zdehumanizowanymi instytucjami z jednej strony, z obywatelami z drugiej i z policją pomiędzy nimi, niestety w charakterze zbrojnego ramienia rządzących.
A teraz parę szczegółów, które dopełnią postawioną tezę demaskując policję jako wroga publicznego społeczeństwa, w służbie tyranii, sprzeniewierzoną swojej misji.
Polacy, narodowcy, przedsiębiorcy, rolnicy, kochający inaczej, kobiety protestują w obronie swoich praw, swojej egzystencji lub manifestują swoje niezadowolenie, poglądy. Nikt nie może zarzucić, że mają złe intencje, złe zamiary. Nie w Polsce.
Jedną z naszych najcenniejszych cech narodowych, odziedziczonych po przodkach, jest umiłowanie wolności i walka z wszelką patologią i tyranią.
To nasze niezbywalne prawo mamy w genach a także zagwarantowane w, marnej bo marnej, ale jednak Konstytucji.
Demonstracje, a szczególnie te spontaniczne, są ewidentnym dowodem na to, że instytucje państwa nie umieją sobie poradzić z problemami, nie umieją rozwiązać nurtujących różne grupy społeczne spraw, nie umieją wypracowywać kompromisów.
Jako społeczeństwo nowoczesne, wyedukowane i z ogromnym doświadczeniem historycznym możemy się chyba dzisiaj zgodzić, że każdy ma prawo do wyrażania swoich opinii, swojego braku zgody na działania władz, na złe prawo, na złe praktyki, z powodu obaw, które spokojnym na codzień ludziom każą wyjść na ulicę.
Z odrazą wysłuchuję z ust rzeczników Policji manipulujących argumentów wskazujących, jako uzasadnienie haniebnych interwencji, jednostkowe wybryki będące zwykle udziałem, częstych jeszcze w społeczeństwie, idiotów.
Jakbym słyszał propagandowy głos grzmiący z przeszłości o zaplutych karłach reakcji.
Przy masowych protestach takie zdarzenia mogą mieć miejsce i tutaj raczej konieczna jest ochrona protestujących ze strony policji a nie blokowanie, rozpędzanie, organizowanie kotłów czy wyszarpywanie osób siedzących na chodnikach lub na ulicach.
Policja powinna, co najwyżej, zabezpieczać demonstracje bo ocena, że uczestniczą w nich zwykli ludzie jest oczywista.
Próba ograniczania wypowiedzi i manifestowania niezadowolenia to próba chowania głowy w piasek władz a także próba zrzucenia winy na obywateli za własną indolencję, z wykorzystaniem formacji siłowych, kierowanych przez usłużnych, bezrefleksyjnych ludzi, bez moralnego kręgosłupa i bez… oficerskiego honoru (mimo ślubowania).
W nawiązaniu do protestu kobiet i jego etycznego podłoża możemy chyba jasno stwierdzić, że nikt, w tym zarządzający aktualnie państwem, nie mogą nam dzisiaj narzucać swojej etyki, swojej moralności – niech ją stosują w odniesieniu do siebie samych, ale wara od innych.
Jeszcze niedawno zabijaliśmy się w wojnach z sąsiadami, wykonywaliśmy egzekucje złoczyńców, nadal mordujemy regularnie zwierzęta hodowlane.
Niemcy, z Angelą Merkel na czele, odpowiadają za potopionych w morzu Śródziemnym emigrantów, zaproszonych bezmyślnie w imię swoich interesów. Amerykanie odpowiadają za gehennę mieszkańców Libii, Syrii czy Iraku, za powstanie ISIS.
Anglicy ostatnio zagłodzili nam rodaka odcinając go od pożywienia i wody.
Zdajmy sobie wreszcie sprawę, że żyjemy w zmiennym świecie i pewne standardy ewoluują pomału, w tym stosunek do życia płodu.
Może kiedyś nie będziemy zjadać roślin bo odkryjemy w nich jakąś formę duszy a może nawet zaprzestaniemy oddychać powietrzem atmosferycznym w walce o zmniejszenie udziału śladu węglowego w atmosferze.
Jeśli państwo ma zamiar przyspieszyć proces większej odpowiedzialności za życie poczęte to niech najpierw dorośnie do roli do jakiej zostało powołane, czyli do wspierania i obrony swoich obywateli, w tym głównie do roli pomocniczej dla potrzebujących na przykład samotnych matek lub wychowujących chore, niepełnosprawne, kalekie dzieci. Niech zapewni im dożywotnią, godziwą rentę z naszych przecież pieniędzy.
To na tym ma polegać pomocnicza funkcja państwa a nie na destruktywnym 500+.
Nikt natomiast nie ma prawa nas pouczać i przymuszać do jakichś postaw zakazami lub nakazami dotyczącymi norm moralnych. One są zmienne w czasie ale ewoluują raczej w kierunku humanizmu i rosnącej empatii.
Szastać ideologicznymi banałami jest łatwo, gorzej jest stworzyć warunki by móc wprowadzić je w życie. Pomocy polityków, a już tym bardziej policji, nam tu nie trzeba.
Policjanci – łapcie bandytów i złodziei.
Przypomina mi się kawał sprzed wielu lat.
„Milicjanci wracają na posterunek po patrolu. Jeden mówi do drugiego. Miałem dzisiaj dynamiczną interwencję, goniłem kilku bandytów. I co? – zapytuje zainteresowany kolega. No i dopadłem ich. Jak im xxxx to aż im kredki z tornistrów powypadały.”
Dla samoobrony przed przestępczą działalnością i wykroczeniami policji cytuję poniżej stan prawny w niektórych relacjach na linii obywatel – policja.
Zgodnie z Ustawą o Policji art.14.1, zakres uprawnień policji sprowadza się do:
⁃ zapobiegania i wykrywania przestępstw i wykroczeń
⁃ poszukiwania osób ukrywających się
⁃ poszukiwania osób zaginionych.
Inne czynności policjanci mogą także podejmować ale jedynie na wniosek wskazanych instytucji państwa jak sądy, prokuratura, administracja państwowa czy organy samorządowe.
To ten ostatni zapis uzasadnia dzisiaj określenie Policji jako zbrojnego ramienia partii, zarządzającej w praktyce państwem, i usłużne wykonywanie poleceń „wadzy”.
Sam przepis w takim lub podobnym brzmieniu jest zapewne konieczny i w normalnym państwie nie kolidowałby z interesem społecznym. Dzisiaj jednak jest kolejnym dowodem na łańcuszkowe patologizowanie się instytucji państwa w następstwie patologii samej władzy.
Art.14.3 mówi:
„Policjanci w toku wykonywania czynności służbowych mają obowiązek respektowania godności ludzkiej oraz przestrzegania i ochrony praw człowieka.”
Ten punkt zapewne w procesie edukacji adeptów policyjnych jest utajniony.
Art.15 ogranicza prawo do zatrzymania obywatela lub jego legitymowania jedynie do określonych wyżej uprawnień a
Art.15.1 pkt 3 precyzuje, że Policja ma prawo do:
„zatrzymywania osób stwarzających w sposób oczywisty bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzkiego, a także dla mienia.”
Wynika z niego jednoznacznie, że jeśli policjanci podejmują takie działania w stosunku do manifestujących, którzy nie stwarzają bezpośredniego zagrożenia, oznacza to, że
⁃ mają stosowne polecenia organów państwa (jest to do sprawdzenia bo muszą mieć to na piśmie)
⁃ lub, że łamią prawo.
Dodajmy do tego, potwierdzone słowami rzecznika stołecznej Policji, stanowisko, że policjanci nie interpretują prawa. Święte słowa. Muszą działać, za Konstytucją, zgodnie z prawem i w granicach prawa. Wynika z tego, że jeśli interweniują w stosunku do osób, które nie stwarzają „w sposób oczywisty bezpośredniego zagrożenia…” to łamią prawo!
Ustawa z dnia 24 sierpnia 2001 r. Kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia
w Art. 45. § 1. mówi:
„Policja ma prawo zatrzymać osobę ujętą na gorącym uczynku popełnienia wykroczenia lub bezpośrednio potem, jeżeli:
1) zachodzą podstawy do zastosowania wobec niej postępowania przyspieszonego,
2) nie można ustalić jej tożsamości”.
Warto więc czasami poddać się legitymowaniu by w myśl powyższego zapisu uniknąć zatrzymania ale jeśli wykroczenie dotyczyć będzie czynu o znikomej szkodliwości społecznej to policja przekroczy swoje uprawnienia.
Warto także wiedzieć, że podczas legitymowania, policjant przystępując do czynności służbowych, zgodnie z Rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 26 lipca 2005 r. w sprawie sposobu postępowania przy wykonywaniu niektórych uprawnień policjantów,
„jest obowiązany:
1) podać swój stopień, imię i nazwisko w sposób umożliwiający odnotowanie
tych danych,
2) policjant nieumundurowany podaje stopień, imię i nazwisko i ponadto oka-
zuje legitymację służbową, a na żądanie osoby, wobec której podjęto czynności, umożliwia odnotowanie danych w niej zawartych,
3) podać podstawę prawną oraz przyczynę podjęcia czynności służbowej,
4) po zakończeniu wykonywania czynności służbowych poinformować osobę, wobec której je podjęto, o prawie złożenia zażalenia do właściwego miejscowo prokuratora na sposób przeprowadzenia tych czynności,
5) przestrzegać prawa, procedur oraz zasad etyki zawodowej policjanta”.
Dokończmy ten wątek analizy.
Szeregowy policjant, który szarpie, bije, legitymuje lub zatrzymuje osobę protestującą np. siedzącą w kręgu innych osób działa wbrew prawu! Ale uwaga – on nie interpretuje prawa, nie konfrontuje zachowań ludzi z zapisami przepisów, rozporządzeń, ustaw, Konstytucji – on wykonuje polecenia!
Dochodzimy więc do sedna sprawy. Policja to organizacja paramilitarna czyli szkoląca w reżimie wojskowym, hierarchicznym, nakazowym, w trybie regulaminowego posłuszeństwa i nie kwestionując rozkazów, nakazująca dyscyplinę służbową. Wykonać – tak jest!
To już dopełnia nam wyjaśnienie całej tej kwesti.
Szeregowi policjanci nie są tu więc jedynymi winnymi łamania prawa, i stąd nie powinni być zwolnieni z odpowiedzialności podobnie jak ZOMO-wcy z akcji na kopalni „Wujek”, ale są nimi także i to w głównej mierze ich przełożeni, dowódcy.
Ustaliliśmy więc głównych winowajców. Są nimi przełożeni policjantów, dowódcy odpowiedzialni za rozkazy i sposób ich wykonywania. Łatwo będzie ich zidentyfikować i postawić pod sąd.
Modne określenie, że zatrzymywanie i legitymowanie protestujących obywateli ma związek z uczestnictwem w nielegalnych zgromadzeniach jest właśnie próbą interpretacji prawa.
Ustawa o zgromadzeniach jest aktem niższego rzędu niż konstytucyjne prawo do zgromadzeń.
Czyżby więc interpretacji charakteru zgromadzeń dokonywali dowódcy policyjni?
A skąd. Oni także tego nie robią, nie mają takiego prawa i to wie nawet rzecznik Policji.
Oni czytają w myślach i spijają oczekiwania „władzy” z ust polityków, którzy decydują o ich stanowiskach, awansach, pensjach, premiach i medalach. To zwykłe „szaraczkowo” (polecam artykuł pod tym tytułem).
To z oceny tego typu zachowań w przeszłości pojawił się aforyzm – „nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu”.
Na uczestnictwo w zgromadzeniach pozwala zwykłym ludziom Konstytucja a jej interpretowanie przekracza ewidentnie kompetencje policji.
Art. 57. Konstytucji mówi:
„Każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Ograniczenie tej wolności może określać ustawa”.
W myśl Ustawy o zgromadzeniach obywatelom przysługuje prawo do zgromadzeń spontanicznych.
Art.3 ust.2 mówi:
„Zgromadzeniem spontanicznym jest zgromadzenie, które odbywa się w związku z zaistniałym nagłym i niemożliwym do wcześniejszego przewidzenia wydarzeniem związanym ze sferą publiczną, którego odbycie w innym terminie byłoby niecelowe lub mało istotne z punktu widzenia debaty publicznej”.
W nowej Konstytucji należałoby to prawo jeszcze wzmocnić, ponieważ zgromadzenia i protesty, które nie stwarzają oczywistych i bezpośrednich zagrożeń, wskazują społeczeństwu uwagę na problemy. Podobnie jak regularne referenda, protesty są lub powinny być papierkiem lakmusowym jakości wspólnoty, o którą wszyscy powinniśmy dbać.
Policja ma prawo rozwiązywać zgromadzenia ale tylko w określonych sytuacjach
Art. 28. 1. Ustawy mówi:
„Zgromadzenie spontaniczne może być rozwiązane przez funkcjonariusza kierującego działaniami Policji, jeżeli:
1) jego przebieg zagraża życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach;
2) jego przebieg powoduje poważne zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku
publicznego;
3) powoduje istotne zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego na drogach publicznych”
…
Żadnego z powyższych punktów Ustawy nie spełnia zatrzymywanie:
⁃ spacerujących w pobliżu radiowej Trójki
⁃ protestującej przed SN „Babci Kasi”
⁃ siedzących na chodnikach protestujących.
Nic dziwnego, że Sądy odmawiają karania ludzi zatrzymanych za takie „wykroczenia”.
I tu ważna uwaga. Zdać sobie musimy sprawę, że takie decyzje Sądów oznaczają równolegle, iż agresorami i przestępcami są policjanci.
Zwalnianie przez Sądy zatrzymanych i oskarżonych przez policję – z braku podstaw prawnych – jest na to ewidentnym dowodem. Jeśli, zdaniem Sądu, zatrzymani nie popełnili wykroczenia lub przestępstwa to prawo złamali policjanci zatrzymując ich i pozbawiając konstytucyjnej wolności niesłusznie!
W myśl Art.58 ust.2 Ustawy o Policji
„Policjant obowiązany jest odmówić wykonania rozkazu lub polecenia przełożonego, a także polecenia prokuratora, organu administracji państwowej lub samorządu terytorialnego, jeśli wykonanie rozkazu lub polecenia łączyłoby się z popełnieniem przestępstwa”.
Używanie środków przymusu względem protestujących, nie zagrażających życiu i zdrowiu innych, uzasadnia tezę o służalczej roli policji względem patologicznej władzy.
Na domiar złego policjanci działają w recydywie, w złej wierze, z uprzednim zamiarem użycia siły, wyposażeni ponadto w środki przymusu i pod zorganizowanym nadzorem – klasyczny opis organizacji przestępczej.
Przypadki wywożenia aresztowanych bezprawnie uczestników manifestacji do odległych komisariatów, uzasadniane brakiem miejsc w bliższych komisariatach, powinny być weryfikowane i w przypadku stwierdzenia kłamstw surowo karane, gdyż wskazywałoby na charakter szykan wobec tych uczestników.
Uzasadnianie takich szykan interesem bezpieczeństwa osadzonych lub wersją ewolucyjną wygłaszanych bzdur tj. uniemożliwieniem eskalacji protestów, nie może stanowić zasadnego działania, ponieważ godzi w nadrzędne, konstytucyjne prawo jednostki do godności.
Art.15 ust.3 Ustawy o Policji stanowi
„Zatrzymanie osoby może być zastosowane tylko wówczas, gdy inne środki okazały się bezcelowe lub nieskuteczne”.
Nadrzędna zasada hierarchii prawa miażdży tutaj próby nieudolnego migania się Policji od odpowiedzialności za gwałty na obywatelach.
Należy więc stwierdzić, że uzasadnianie takich bezprawnych działań, wyrażane ustami rzeczników Policji a będące uzgodnionym stanowiskiem dowództwa, jest dowodem na ich brak empatii, zrozumienia zadań określonych przez obywateli dla Policji i jej służebnej roli w stosunku do nich i w konsekwencji jest dowodem niekompetencji.
Do dymisji i pod sąd!
Milicja, policja, bandycja
Poprzedni wpisPolemika w związku z „symulowanym przemówieniem premiera w dniu 02.05.2021 w Krakowie na Wawelu pt. Prawo do powrotu"Następny wpis Nowy ład - euforia w nocniku
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.