„Zrównać sie z europejskim poziomem życia” – Jarosław Kaczyński.
Umyślnie za motto przewodnie tego artykułu wybrałem myśl narodowego pryncypała by wykazać nasz narodowy problem, który prześladuje Polskę od dziesięcioleci, czyli plagę niekompetentnych i zakompleksionych zarządzających.
Już od dawna nie wierzę własnym oczom i uszom, w to co widzę i słyszę w przestrzeni publicznej od polityków, pożal się Boże ekonomistów, redaktorów perorujących we wszystkich telewizjach, mediach od lewej do prawej, w tym w tzw. wolnych mediach.
Paranoja euforii „darmowych pieniędzy” opanowała całą Europę, w tym nasz kraj.
Nasiliła się szczególnie ostatnio gdy już objawił się, za sprawą jednomyślnego, demokratycznego głosowania, unijny Święty Mikołaj.
Wizja prezentów i amok ich dystrybucji opanował chyba wszystkich a przy okazji pozbawił, chyba również wszystkich, instynktów samoobronnych.
Polska jawi mi się jak wielki nocnik, w którym politycy, redaktorzy, publicyści ale także elity naukowców, sędziów, prokuratorów, aktorów i wszelkich celebrytów widzą tylko na odległość kilku metrów, czyli co najwyżej siebie nawzajem, słyszą jedynie echa własnych opinii a horyzonty mają ograniczone do emaliowanych ścianek nocnika.
Opanować tą hałastrę i uratować zdrowy rozsądek może już chyba tylko spłuczka klozetowa, a mniej literacko rewolucja.
Może więc zaproponuję krótką lekcję ekonomii dla zainteresowanych własnym losem, przypomnienie najbardziej podstawowych zasad, które są oczywiste jak słońce i w równie oczywisty sposób regularnie łamane w naszym kraju.
W ramach wyznawanej przeze mnie teorii oszczędnego zarządzania energią kieruję tę lekcję do przyszłych elit naszego kraju czyli dzisiejszych nastolatków. Sorry, na innych szkoda mi czasu i energii właśnie.
Na początek proszę Was, Młodzieży o wytężoną uwagę, ponieważ to Wy będziecie spłacać katastrofalne skutki dzisiejszego amoku tzw. „nowego ładu” i wszystkich wcześniejszych nieudacznych koncepcji ekonomicznych polityków i chorego systemu.
Z kronikarskiego obowiązku dodać muszę, że burdel ekonomiczny mamy w Polsce od zawsze.
Patologia socjalizmu i Ruscy złupili nas w okresie powojennym.
Od 1989 ograbiani jesteśmy przez zmanipulowany system pseudo-demokratyczny. Bez niedomówień system zbudowany przez ludzi z krwi i kości, szwendających się ciągle jeszcze dzisiaj po telewizjach, nieustannie spragnionych uznania i splendorów.
Sposoby ograbiania Polaków opisałem w jednym ze swoich artykułów pt. „Dwadzieścia pięć sposobów ograbiania Polaków”, polecam.
Plan Jeffreya Sachsa, opłacanego przez króla światowych spekulantów pana Georga Sorosa (przypadkiem mojżeszowego wyznania), zwany dla niepoznaki „planem Balcerowicza”, pozbawił nas ogromnej części majątku wspólnego, zrujnował wiele gałęzi przemysłu, wpędził w strukturalną biedę całe grupy społeczne, wydrenował ciężko wypracowywane przez rodzącą się przedsiębiorczość pieniądze, zniszczył sprawiedliwość społeczną i zamiast oddłużyć… zadłużył.
Te zarzuty są już bardzo dobrze znane aż tak dobrze, że spowszedniały i na nikim już nie robią wrażenia, łącznie z samym akademikiem.
Uznaje się, że były to w rzeczywistości skutki poprzedniego systemu a także nieuniknione, trudne do przewidzenia skutki nowatorskiej transformacji.
Bzdura!
Pan Balcerowicz nie znał, i sądząc po braku samokrytyki najwyraźniej nie zna do dziś, podstaw ekonomii. Nie rozłożył skutków transformacji sprawiedliwie na wszystkich, nie przewidział długoterminowych skutków reform oraz ich wpływu na różne grupy społeczne. Umożliwił drenowanie kraju i pieniędzy Polaków przez różnych spekulantów i międzynarodowe instytucje finansowe i gospodarcze.
Nazywam go ojcem chrzestnym polskiej szarej strefy, ponieważ nie zarządził bilansu otwarcia i nie wprowadził powszechnych zeznań majątkowych (nie ma ich na naszą zgubę do dzisiaj).
Zapamiętajcie. Żaden polityk nie może nazwać się ekonomistą, to dogmat. Dotyczy to w równym stopniu Balcerowicza jak i Morawieckiego.
Żaden z nich nie odrobił jednej lekcji – tej, o której pisze Henry Hazlitt w książce „Ekonomia w jednej lekcji”.
Tyle krótkiej historii paraekonomii stosowanej w III RP, czyli zaprzeczenia ekonomii.
A teraz o kolejnych jej, dzisiejszych odsłonach w postaci „Nowego ładu” oraz o tym kto za to zapłaci.
1. Najważniejsza w każdym państwie, z punktu widzenia ekonomii, jest wolna i nieograniczana przedsiębiorczość, która uruchamia setki tysięcy a nawet miliony trybików pracujących mądrze i dynamicznie, bo kierowanych przez odważnych i zdeterminowanych ludzi. Bardzo ważna jest również więź wspólnotowa. Ta pierwsza gwarantuje dynamiczny rozwój a druga właściwy kierunek czyli rozwój i bezpieczeństwo współobywateli. Kompletnym zaprzeczeniem tych zasad jest rosnąca ingerencja państwa, w wyniku zarządzania nim przez osoby o zerowym doświadczeniu menadżerskim, o braku odpowiedzialności, bez zdolności sprawczego i kreatywnego myślenia, czyli przez polityków. Zaprzeczeniem wspólnoty jest dzisiejsza Unia Europejska próbująca udawać wspólnotę państw o diametralnie różnych interesach. Ten sztuczny twór, jest już kompletnie sprzeniewierzony pierwotnym intencjom pomysłodawców, czyli wolności gospodarczej i wolności przepływu osób, podmiotów i kapitału – musi upaść pod ciężarem wewnętrznych sprzeczności i napięć. Żaden „bat” tego nie powstrzyma ale uzależnienie niektórych państw na pewno opóźni agonię.
2. Każda zachęta czy ułatwienie, od czasów Balcerowicza do dziś, dla każdego na przykład tzw. zachodniego kapitału czy też zewnętrznych inwestorów a nawet wewnętrznych podmiotów jest w rzeczywistości utrudnieniem dla innych – dla własnego, lokalnego biznesu. Jeśli wspiera się jednych to jednocześnie osłabia innych. Zupełnie podobnie jest z funduszami unijnymi. Jedne podmioty otrzymują uprzywilejowane wsparcie, którego nie mają inne. To zniszczenie zasad wolnej konkurencji i wolnego rynku, to niesprawiedliwość w czystej postaci. Ja beneficjentów funduszy unijnych nazywam „nieświadomymi paserami”rozprowadzającymi ukradzione nam pieniądze. Wspieranie przedsiębiorstw osłabionych przez pandemię to inny przypadek. Tu zasadna jest solidarność i funkcja pomocnicza państwa. Podobnie jest z osobami niepełnosprawnymi, chorymi, samotnymi czy biednymi. Solidarność wspólnoty jest tu konieczna. Paranoja PiSowskiego rozdawnictwa to jednak pomysł szatana. Pojawia się przy tym procederze, niejako w pakiecie, ogrom malwersacji, korupcji i przekrętów. Musi tak być przy obowiązującej u nas regule braku weryfikacji kompetencji, braku menadżerskiego doświadczenia i braku odpowiedzialności zarządzających za podejmowane decyzje.
3. Nie ma darmowych obiadów i nie ma darmowych pieniędzy. Wpuszczane szerokim strumieniem na rynek pieniądze z drukarni rozpuszczą się w sektorze produkcyjnym i usługowym, zdewaluują ich wartość i swoją własną. Unijne fundusze to już od zarania także diabelski wynalazek na zgubę Europy. Przedsiębiorcy mają zajmować się technologią produkcji, poprawą organizacji pracy, optymalizacją, wynalazczością a nie marnotrawić czas i energię na wypełnianie unijnych formularzy, mają zarabiać pieniądze a nie o nie zabiegać. Zadaniem przedsiębiorców jest napełnianie pieniądza wartością a nie pomoc w jego kreacji. Upadek etosu pracy obserwujemy już od kilku lat a brak zaufania do państwa od przynajmniej pokolenia. O wspólnocie historii, o tradycji, o wspólnych problemach do rozwiązania, o wspólnych planach, szczególnie w mniejszych miejscowościach, nie mówi już nikt. Co najwyżej modlą się wspólnie o unijne pieniądze. Młodzież wyjeżdżała z kraju i nadal planuje wyjeżdżać. O tym gdzie wiać, huczy cały internet. Uczyć i pracować się nie opłaca. Lepiej zarabiać na giełdzie, na kryptowalutach, szukać układów i funduszy na finansowanie działalności, utrzymywać się z dzieci. Nadmierny liberalizm i rozgrzewana nieodpowiedzialnie ułuda zachodniego dobrobytu oraz odwieczny pęd zakompleksionych nieudaczników do zachodnich wzorców niszczy naszą polską przedsiębiorczość i naszą wspólnotę. Taki atawizm jak patriotyzm pozostał tylko na łamach historii.
4. Są trzy fazy nadmiernej podaży pieniądza na rynek prowadzące do inflacyjnej katastrofy. Pierwsza to początkowe ożywienie gospodarcze. Jeśli Św.Mikołaj przynosi nam pieniądze w prezencje to oczywiście kupujemy za nie co tylko się da i jesteśmy zadowoleni i „bogatsi”. W skali masowej jednak towarów na rynku ubywa i w sposób naturalny zaczynają rosnąć ceny. Tak objawia się druga faza katastrofy inflacyjnej tj. wzrost cen i spadek wartości pieniądza. Zaczyna brakować towarów, rosną ich ceny a także ceny usług. Tę fazę właśnie rozpoczęliśmy. Zgubny proces rozwija się, spada zaufanie do pieniędzy, nie opłaca się ich trzymać, nie opłaca się oszczędzać, żadne lokaty ani obligacje nie są w stanie utrzymać ich wartości. Następuje najważniejsza, trzecia faza tuż przed zapaścią a mianowicie utrata wiary w pieniądz i w państwo. W tej fazie nie ma już znaczenia ile pieniądza się wydrukuje, drukarnie szybciej zatrą łożyska niż nadążą z drukiem. Nie musi jednak dojść do hiperinflacji by ludzie i tak stracili swoje oszczędności, godziwą egzystencję, bezpieczeństwo zdrowotne czy perspektywę spokojnej starości. Jesteśmy już blisko tylko mało kto o tym wie.
5. Pieniądz unijny jest w części bezzwrotny, czyli ukradziony wszystkim obywatelom Europy. Dla tych którzy nie rozumieją tej prawdy podam przykład. Czy jeśli sobie sam w domu wydrukujesz pieniądze i wpuścisz do obiegu kupując dom, auta itp to czy okradasz wszystkich innych? Jeśli dalej nie jesteś pewny to podstaw za siebie kilku sąsiadów i pomyśl czy oni Cię w takiej sytuacji okradają? A jeśli robi to sąsiadka zwana Unią Europejską i jej kolesie? Koniec przykładu.
6. Pieniądz bezzwrotny jest złodziejstwem w czystej postaci a pieniądz, jak mówią w telewizjach „otrzymany” od UE jest potrójnym złodziejstwem. Po pierwsze, ponieważ trzeba go oddać a oddawać będą wszyscy a szczególnie Ci, którzy w ogóle go na oczy nie zauważą, bo jest ich zdecydowana większość. Po drugie trzeba będzie go oddać z odsetkami (rewaloryzowanymi bo innych nie ma). Dla tych, którzy jeszcze tego nie wiedzą to podpowiem, że pieniądz też jest towarem, na którym się zarabia. Kto zarabia? Emitent – Europejski Bank Centralny z siedzibą we Frankfurcie nad Menem. Najciekawsza jest opcja trzecia, potencjalna ale zapytajcie frankowiczów jak bardzo groźna. Kredyty – prawidłowa nazwa środków unijnych – zaciągamy w Euro. A teraz zapytajcie pana Sorosa jak się dewaluuje walutę krajową typu Polski Złoty. Nawet Bank Anglii nie dał sobie z tym rady. Kontrolowane zdewaluowanie złotówki to pikuś a jeśli kiedyś, komuś taki manewr się zechce wykonać to wtedy spłacać polskie długi będą jeszcze wnuki waszych wnuków.
7. A teraz ważne pytanie: Kto za ten bałagan nie zapłaci? Oczywiście nie zapłacą ani cwani, ani bogaci ani przedsiębiorcy. Lament o ich krzywdzie w ich imieniu wznoszą politycy. Bogaci dokonają zakupów nieruchomości i dóbr luksusowych by w nich przechować wartość a przedsiębiorcy podniosą ceny swoich produktów lub usług, bo przecież nie są filantropami. Za wszystko jak zawsze zapłaci końcowy klient – zwykły Polak. Oczywiście, po pewnym czasie, nikt już nie będzie zainteresowany zakupem drożejących dóbr, przedsiębiorcy przestaną je produkować, biznesy staną, dobra luksusowe też się skończą. Oznacza to tyle, że na inflacji finalnie tracą wszyscy albo niemal wszyscy. Pojawi się wtedy nowy Soros i znajdzie nowego Balcerowicza ale długi będą nasze i naszych dzieci a Polska po czwartym już rozbiorze istniała będzie w sercach Polaków na diasporze.
8. Najwięcej i najsromotniej za paranoje „Nowego ładu”, jak zawsze, zapłacą tzw. zwykli ludzie, przy okazji najmniej zamożni. Zgryźliwie muszę tu dodać, że to jednocześnie Ci sami ludzie, którzy nieświadomie, znieczuleni propagandą, błogo i z patriotycznymi sloganami na ustach zasuwają regularnie do urn wyborczych. Od razu obrażę ich wszystkich by nie owijać w bawełnę oraz by nie pozwolić im na złudzenia. Otóż nie są oni jedynie ofiarami – są współwinni. Uznaję ich za kolaborantów bandyckiego, złodziejskiego systemu niby-demokracji, ponieważ egoizm i niewiedza a właściwie prostackie unikanie podstawowej analizy katastrofalnego stanu finansów państwa, czy też brak procesów myślowych nie zwalnia nikogo z odpowiedzialności.
Postawa bezrozumnego wspierania oczywistych patologii to w rzeczywistości brak patriotyzmu, o którym często egoistycznie i w amoku konsumpcjonizmu cała masa ludzi zapomina.
Takich, którzy ze łzami w oczach wzywali do opamiętania do postaw pro Polskich było w historii wielu, zbyt wielu – i wszystko na nic!
Ja więc zdecydowałem się przyjąć inną, bardziej radykalną postawę – nazywam ich po imieniu – kolaborantami bandyckiego systemu, którzy niszczą mój kraj.
Czytelniku,
sam osądź do której grupy należysz?
Tylko nie wymiguj się wyższym dobrem, mniejszym złem czy szlachetnym kompromisem.
Albo wspierasz patologie albo nie.