I śmieszny i żałosny jest ten pan Minister Spraw Zagranicznych.
Cóż za wyrafinowaną dyplomację prezentuje, i to już od dawna, mówiąc na przykład:
- o wyrżnięciu watachy
- o robieniu laski Amerykanom
- że panią z placówki dyplomatycznej w USA trzeba wy..…ć
- oskarżając Amerykanów o wysadzenie rurociągu „Thank you, USA”
- „Żołnierze krajów NATO już są w Ukrainie”?
- sugerując rozbiór Ukrainy przez polski rząd
- obrażając przyszłego prezydenta USA.
Dziecko w przedszkolu prezentuje większą dyplomację.
Jakim trzeba być ignorantem, by o przeciwnikach politycznych mówić „populiści”.
Dlatego, że mają inne zdanie i inny koncept na Polskę?
Przyznanie się do współredagowania, recenzowania Konstytucji, która funduje nam i utrwala oligarchię partyjną, to już dowód na nieodwracalny rozwód z rozumem.
Wiarygodne u tego pana jest tylko przyznanie się do uwielbienia UE.
To nie dziwi, bo pan Sikorski jest beneficjentem nowej oligarchii urzędniczej – jak sam nieopatrznie (dyplomata?) przyznaje, docelowo federacji europejskiej.
Wszelkie możliwe kryzysy unijne (ekonomiczne, społeczne, militarne, migracyjne) nic tego pana nie nauczyły? Zero refleksji!?
Interesujące jest również, że pan dyplomata nie rozumie swoich własnych słów np. że centralizacja decyzyjna (unijna, autokratyczna) jest zaprzeczeniem demokracji.
Co pan robił na tych studiach?
Chyba to co teraz – stroił „wystudiowane” miny, wdzięczył się i epatował narcyzmem.
W tył zwrot i do kąta marsz!
#budujmynoweelity