Debata z dnia 04.03.2024 Kanał Zero, prowadzący Robert Mazurek
Uczestnicy debaty: Sławomir Mentzen, Rafał Zaorski, Jan Śpiewak oraz Maciej Konieczny
https://youtu.be/d-PKhEVGAdg
Polemika
Trudno mi sensownie zacząć polemikę z tezami, teoriami, marzeniami, mrzonkami, banałami i wreszcie kompletnymi bzdurami jakie wypowiadali uczestnicy debaty.
Jedyne co zaobserwowałem podczas dyskusji to chaos myślowy, kompletny brak zdolności analitycznych, plątaninę zdroworozsądkowych myśli, oczywistych ekonomicznych prawideł i populizmu prezentowanego przez oderwanych od rzeczywistości ideologów.
W przeciwieństwie do innych osób komentujących debatę na Kanale Zero nie zadowala mnie kultura wypowiedzi, gdy z rozmowy nic nie wynika.
Już dobór uczestników dla tak ważnej debaty uznać można za niewłaściwy ze względu na ich profesje, czy precyzyjniej rzecz ujmując ich dominujące zajęcia.
Spekulant, doradca finansowy, działacz społeczny i polityk. Nic dziwnego, że ta debata może przejść do historii jedynie jako kolejna jałowa dyskusja bez racjonalnych wniosków.
Na początku więc, niejako dla rozgrzewki, „dobiorę się dyskutantom do skóry” nie oszczędzając również pana redaktora. Robię to nie tylko ze zwykłej ludzkiej złośliwości, ale także po to by wskazać pierwszy bardzo istotny aspekt dla zrozumienia deficytu mieszkań.
1/ Ważne jest aby zrozumieć problematykę kreacji rzeczywistości, w tym materii mieszkaniowej. Nie chodzi o kreację niematerialnych wartości ani nie o pośrednią kreację, a tę bezpośrednią w postaci tworzenia dóbr.
Lekarz, nauczyciel, filozof, prawnik, żołnierz, policjant, dziennikarz, polityk, działacz społeczny, urzędnik, fryzjer, redaktor itp nie kreują dóbr materialnych.
Dzięki ich niezbędnej, szlachetnej i pożytecznej pracy ani się nie najemy, ani nigdzie nie przemieścimy, nie ogrzejemy się i wreszcie nie będziemy mieli mieszkań.
Otóż każdy z uczestników debaty reprezentuje taki właśnie nieproduktywny zawód. Innymi słowy choćby gadali dniami, miesiącami i latami niczego z tego nie przybędzie.
Zapraszam do lektury mojego artykułu o wiele mówiącym tytule „Przegadają naszą Polskę” – www.jawpolityce.pl
Zauważmy – ilość zawodów nieproduktywnych w Polsce przyrasta w stosunku do zawodów kreujących dobra materialne. Jak więc mają powstawać mieszkania, za pomocą czarodziejskiej różdżki?
Problem jest olbrzymi, bo nie wchodząc w szczegóły dotyczy szerszej ilości zagadnień mających wpływ na spadek produktywności jak np.:
- spadek ilości osób pracujących
- spadek ilości małych firm, milionów małych trybików, które w przeszłości stanowiły motor napędowy całej gospodarki, a podatki z PIT-ów stanowiły gro wpływów do budżetu
- starzenie się społeczeństwa
- regularny wzrost biurokracji
- emerytury i wcześniejsze emerytury doświadczonych przedsiębiorców z okresu transformacji
- problemy z sukcesjami, przekazaniem latami budowanych firm kolejnemu pokoleniu
- wzrost śmiertelności i spadek dzietności
- upadek etosu pracy
- wszechobecne rozdawnictwo, dotacje demolujące sprawiedliwy dostęp do rynku
- wzrost wzorców łatwego zarabiania na giełdach, na krypto, na spekulacji kosztem wyboru np. zawodów inżynierskich
- rosnące deklarowane chęci opuszczenia kraju przez młodych
- złe perspektywy dla młodych, których wynikiem stają się także złe sentymenty na rynku nieruchomości
- itd., itd.
Wracając do uczestników debaty.
Spekulant giełdowy to zawód społecznie przydatny jak drapieżnik w przyrodzie, eliminuje słabe jednostki w światowym systemie finansowym, a dokładniej w światowym systemie spekulacji finansowych. Jego wpływ na kreacje wartości, a już tym bardziej na przyrost materii mieszkaniowej jest zerowy lub co najwyżej przypadkowy, wtedy co najwyżej będzie nieco większy od zera.
Doradca finansowy lub podatkowy to zawód kompletnie zbędny w normalnym społeczeństwie, gdzie podatki są proste, łatwe i sprawiedliwe, a finanse pozbawione spekulacji. Pan Mentzen nie myli się gdy mówi, że wszystko co zbędne powiększa niepotrzebnie koszty. Jego praca również, ale dodać muszę że to nie jego wina.
Działacz społeczny byłby absolutnie zbędny gdyby wreszcie jednoznacznie określony został w Polsce katalog pomocniczości państwa (czytaj nas wszystkich), czyli wspólnoty która solidarnie i sprawiedliwie wspiera osoby tej pomocy potrzebujące.
Praca pana Śpiewaka nie przyczynia się w najmniejszym stopniu do rozwiązania problemu mieszkalnictwa, a raczej mu przeszkadza poprzez nieodpowiedzialne propagowanie zdewaluowanej już komunistycznej formuły „każdemu wg potrzeb” i przynieść może mieszkalnictwu co najwyżej szkody. Jedyne co taka działalność kreuje to utopię przywracając emocje dotyczące dawno już zdefiniowanej i zdewaluowanej marksistowskiej teorii walki klas.
Polityk to już skrajnie negatywny przypadek osobnika kompletnie zdegenerowanego i zbędnego. Niestety nie wiedzą tego jeszcze ani sami politycy ani około 99,99% społeczeństwa.
W swojej książce wydanej w 2019 roku „Partiokracji i politykom… dziękujemy” nazwałem polityka osobnikiem zbędnym i złym, kompletnie nieprzydatnym społecznie, darmozjadem i pasożytem. Politycy to najgorsza możliwa grupa społeczna do sprawowania władzy nad państwem i narodem.
Kiedy wreszcie ta oczywista prawda przebije się do ludzkich umysłów zakutych dziś w pancerz bojaźni i konformizmu?
Dzięki politykom nie przybędzie nawet promil mieszkania.
2/ Dobrze byłoby również w naszych mieszkaniowych rozważaniach zrozumieć budżetową problematykę, a dokładniej pojęcia beneficjentów netto i płatników netto do budżetu. Innymi słowy rozróżnienie kto wypracowuje środki finansowe, a kto je konsumuje. Chyba jasne jest jak Słońce, że budowę mieszkań trzeba sfinansować z rosnących wpływów netto do budżetu, a nie z podatków z redystrybucji?!
Podatki płacone przez beneficjentów netto są jedynie „mielone” i nie przyczyniają się do wzrostu środków budżetowych.
Tu znowu możemy dyskutować do woli, procesować się w sądach, oglądać nieskończoną ilość debat, golić głowy itd – środków finansowych dla realizacji mieszkań z tego nie przybędzie!
Aby państwo mogło budować mieszkania i zwiększyć znacząco ich ilość potrzebujemy na rynku więcej płatników netto.
Ilość pieniądza w gospodarce musi przyrastać, ale nie poprzez dzisiejszy pusty dodruk, a poprzez wzrosty pożądanych dóbr i dopiero w konsekwencji tych wzrostów zwiększenie ilości pieniądza w obiegu.
Tego wątku nie będę tu poruszał mimo iż jest najważniejszy. To osobny ogromny temat i tak „trudny”, że kompletnie go nie rozumieją nie tylko zwykli obywatele, ale także finansiści, bankowcy i ekonomiści, a cóż dopiero politycy.
Zapraszam do artykułu, który tę tematykę porusza „Bogacenie się narodu – instrukcja”.
Malejące wpływy podatkowe w stosunku do rosnących potrzeb, w tym mieszkaniowych zafundowaliśmy sobie również poprzez liberalizację warunków funkcjonowania obcego kapitału, który drenuje Polskę i nasze portfele eksportując nadwyżki środków finansowych poza nasz kraj.
Masowa skala tego procesu w dłuższej perspektywie zubaża nas i sprowadza do roli nowożytnego niewolnika, wyrobnika i co najwyżej coraz biedniejszego konsumenta.
Biedronki, Lidle, Carrefour – drenują nasze kieszenie na produktach spożywczych.
Castoramy, Leroy Merlin, Bricomarche, SIG itp drenują nas w branży obrotu materiałami budowlanymi.
SEGRO, Panattoni, CBRE itp wykupują najbardziej atrakcyjne grunty pod obiekty komercyjne i przemysłowe sprowadzając nas do roli co najwyżej podnajmujących.
Amerykańskie giganty usług internetowych zarabiają na naszym rynku nie płacąc podatków do naszego budżetu z tytułu uzyskiwanych na naszym rynku przychodów. Zaciska się nam na szyi „przyjacielski uścisk”.
Nie wspomnę już o bankach, instytucjach ubezpieczeniowych i wielu innych obszarach w tym przemysłowych, gdzie jesteśmy bez litości, ale za to w ideologicznym znieczuleniu drenowani finansowo.
Pieniądze są z nas wyciskane jak sok z pomarańczy, a może właściwiej jest powiedzieć jak wypijana jest krew z żył przez wampira.
Za co mamy budować te mieszkania?
3/ Kolejny, trzeci już aspekt który uniemożliwił dyskutantom zdefiniowanie problemu, a co za tym idzie znalezienie rozwiązań to izolowanie tej tematyki od innych równie ważnych.
Żeby uzmysłowić paranoję prowadzenia dyskusji nad wyizolowanym problemem pozwolę sobie zauważyć, że nie jest on jedynym społecznie ważnym, a jednym z dziesiątek, a może nawet setek.
Komplementarne, całościowe spojrzenie na nasze problemy społeczne i gospodarcze pozwoliłoby szybko zauważyć, że rozwiązanie ich wszystkich nie jest możliwe ani tu, ani teraz, ani nawet w bliskiej perspektywie i ośmieszyłoby tym samym niedorzeczne roszczenia pana Śpiewaka.
Problemy społeczne dotyczą w Polsce niemal wszystkich ważnych życiowo aspektów np. szkolnictwa, nauki, kultury, infrastruktury, w tym energetycznej, zdrowia, obronności, rolnictwa, a nie tylko mieszkalnictwa.
To chyba jednoznacznie dyskwalifikuje idiotyczne żądanie natychmiastowego rozwiązania jedynie problemu mieszkalnictwa. Stawianie takiego kategorycznego roszczenia to już nie jest populizm i demagogia – to wręcz gówniarstwo.
Jeśli już zgodzimy się z tymi trzema powyżej omówionymi obiektywnymi aspektami to będziemy o trzy małe kroki bliżej rozpoznania przyczyn niedostatecznej ilości mieszkań.
Do tego momentu zaprezentowałem zaledwie krytykę beznadziejnej debaty wskazując na niezauważone strukturalne problemy od lat przyczyniające się do niedoborów w budowie mieszkań w stosunku do potrzeb.
Do dalszej agresywnej i bezkompromisowej krytyki dyskutantów mogłyby mnie upoważniać moje doświadczenia w branży jak np.:
- zawód budowlańca i prowadzenie usług budowlanych w Polsce, Szwecji, Niemczech i w Anglii
- deweloperka realizowana w Polsce i w Anglii
- posiadanie mieszkań na wynajem
- regularne budowanie, remontowanie i modernizowanie własnych nieruchomości
- realizowana aktualnie oferta sprzedaży mieszkań.
Ale nie! Nie te doświadczenia upoważniają mnie do starcia w proch zaprezentowanych banałów i demagogii.
Upoważnia mnie zdrowy rozsądek i chęć dokonania dogłębnej analityki prowadzącej najpierw do zrozumienia źródeł problemu, a potem do wskazania rozwiązań.
Jak już być aroganckim to na całego – wskazania jedynych sensownych rozwiązań, a nie pobożnych życzeń!
W pełni świadomie nie będę tu podnosił wielu innych, w tym technicznych i finansowych aspektów komplikacji procesu inwestycyjnego i budowlanego. Są mi dobrze znane.
Kiedy budowałem w Polsce lata temu ograniczały mnie wskaźniki intensywności zabudowy, współczynniki ekopozytywne, linie zabudowy, pasy ochronne itp. regulacje. Dziś niektóre przestały obowiązywać, a pojawiły się inne. Ze skrajności w skrajność. Można pisać kolejne tomy „Dziejów głupoty w Polsce”. Może znowu ktoś się tym zajmie.
Ja wolę wskazać krok najważniejszy i podstawowy dla rozwiązania wszystkich dzisiejszych problemów naszego kraju, w tym mieszkalnictwa.
Ten konieczny krok to odsunięcie od władzy oligarchii partyjnej i przywrócenie demokracji, czytaj normalności, pracowitości, profesjonalizmu i nadziei w Polsce.
Podstawą wszelkiego prawidłowego rozwoju każdej jednostki organizacyjnej od przedszkola począwszy, poprzez fabrykę aż po kraj jest właściwy zarząd – profesjonalny wybór najlepszych z nas do rozwiązywania tysięcy mniejszych i większych problemów pod koniecznym bieżącym nadzorem obywateli i z konieczną rzeczywistą odpowiedzialnością za każdą decyzję.
Absolutnie konieczna jest też nieunikniona sprawiedliwość, bez prawa do przedawnienia, w stosunku do osób, które kiedykolwiek sprzeniewierzyły się społeczeństwu lub wzbogaciły nienależnie jego kosztem.
Pacjent Polska wymaga uzdrowienia, wyeliminowania ogromu patologii, których jak widzę uczestnicy debaty są kompletnie nieświadomi.
Amen!